MĄDROŚĆ WYSTARCZAJĄCO DOBREGO RODZICA
„OTWARTOŚĆ”
Dla lepszego zrozumienia poniższych treści koniecznym jest przyjęcie założenia, że KAŻDE ZACHOWANIE dziecka JEST REALIZACJĄ jakiejś stojącej za tym zachowaniem POTRZEBY I/LUB WARTOŚCI.
Tekst traktuje o tym, co może oznaczać bycie wystarczająco dobrym Rodzicem w kontekście otwartego podejścia do swojego dziecka i tego, co ono robi.
Co może oznaczać otwarte podejście do swojego dziecka i tego, co ono robi?
Otwarte podejście może oznaczać, że My rodzice potrafimy być uważni na to, co dziecko może myśleć (choć są tacy, którzy twierdzą, że wiedzą, co ich dzieci myślą), co mówi, co odczuwa i jak się w związku z tym w danym momencie, w tej konkretnej sytuacji zachowuje. Wymaga to od nas byśmy przestali przyjmować rolę sędziego czy interwenta, który „wie lepiej”, i którego zadaniem jest doprowadzenie do tego, by dziecko myślało, czuło, mówiło i zachowywało się inaczej, czyli tak jak my chcemy. W miejsce tego, możemy przecież podobnie jak nasze dziecko wyrażać swoje myśli, odczucia i potrzeby, jednocześnie ucząc je, w jaki sposób można realizować swoje potrzeby i wartości, szanując zarazem godność drugiego człowieka. Takie działanie, wymaga od nas powstrzymywania się od własnych interpretacji tego, dlaczego dziecko zachowuje się tak, jak się zachowuje. Zamiast tego, nakłada na nas postawę zaciekawienia tym, co dziecko robi oraz wejście w rolę współtowarzysza, który pomaga dziecku w odkryciu i nazwaniu tego, czego ono potrzebuje i co jest dla niego ważne.
Sytuacja z życia wzięta.
Po powrocie do domu z pracy, pełen nadziei, że zostanę przywitany przez żonę i dzieci w radosny sposób spotykam się z zachowaniem 4,5 letniego syna (choć on twierdzi, że ma już 5 lat), który staje w drzwiach i mówi: „Idź sobie stąd!!!”. Po czym, kiedy wchodzę dalej uderza mnie kilka razy w nogę. Oczywiście jest mnóstwo możliwych odpowiedzi na tę sytuację, które będą wynikały ze sposobu interpretacji jego zachowania:
- Mogę kierowany swoim rozczarowaniem błyskawicznie zamienionym na złość wymierzyć mu karę i natychmiast spacyfikować jego „niegrzeczne” zachowanie.
- Mogę zastanowić się, czego mój syn potrzebuje lub co jest dla niego ważne, a nie zostało zaspokojone.
- Mogę zastanowić się, co w związku z tym może czuć, myśleć i chcieć, żebym zrobił, a czego jeszcze nie potrafi wyrazić sam.
- Mogę chwilę zaczekać i porozmawiać z żoną na temat tego, co działo się w domu przed moim wejściem.
- Mogę wyjść z założenia, że 4,5 latek nie będzie mi dyktował warunków i rządził w moim domu oraz podjąć stosowne karcąco-krytykujące zachowania.
- Mogę pomyśleć, że należy go nauczyć tego, żeby był uważny na moje granice, a tym samym granice innych ludzi.
- Mogę mu też pomóc doświadczyć tego, że jego słowa i zachowania mają ogromną moc wpływania na ludzi, również dorosłych.
By nie mnożyć kolejnych interpretacji, a może ich być tutaj jeszcze znacznie więcej, ograniczę się do tych powyżej.
Interpretacja nr 1 i 4
(brak otwartości i skupienie wyłącznie na sobie)
Kierowany swoim rozczarowaniem błyskawicznie zamienionym na złość wymierzam synowi karę i natychmiast pacyfikuję jego „niegrzeczne” zachowanie.
Zakładam, że 4,5 latek nie będzie mi dyktował warunków i rządził w moim domu oraz podejmuję stosowne karcąco-krytykujące zachowania.
Jak śmiesz do mnie tak mówić!? Jesteś niegrzeczny. Do swojego pokoju, bo pożałujesz. Natychmiast!
W ten sposób pokazuję synowi kto tu rządzi i uczę go, że rządzi ten, kto ma władzę, a władzę ma ten, kto jest silniejszy fizycznie, mentalnie, emocjonalnie i uważa, że wie lepiej lub więcej.
Interpretacja nr 2 i 3
(otwartość połączona z ciekawością i próbą zrozumienia zachowania syna)
Zastanawiam się, czego mój syn potrzebuje lub co jest dla niego ważne, a nie zostało zaspokojone.
Zastanawiam się, co w związku z tym może czuć, myśleć i chcieć, żebym zrobił, a czego jeszcze nie potrafi wyrazić sam.
Uściślając, zastanawiam się, czego może potrzebować mój syn i co może być dla niego w tym momencie ważne. Być może potrzebuje mojej bliskości, a może mojej obecności, a może chce dokończyć oglądanie bajki i boi się, że skoro nie lubię, kiedy ogląda telewizję to mu ją wyłączę, a może odczuwa złość za to, że mnie nie było tak długo w domu i potrzebuje przytulenia i czułości.
Tutaj, moje zadanie polega na tym, żeby pomóc mu odkryć i nazwać to, czego potrzebuje i/lub jest dla niego ważne.
Interpretacja nr 4, 6 i 7
(otwartość połączona z ciekawością, próbą zrozumienia kontekstu oraz zaznaczeniem własnych granic)
Postanawiam nie reagować i zaczekać ze swoją odpowiedzią, zanim nie porozmawiam z żoną na temat tego, co działo się w domu przed moim wejściem.
Dochodzę do wniosku, że mogę spożytkować tę sytuację do tego, by uczyć syna uważności na moje granice, a tym samym granice innych ludzi.
Chcę pomóc synowi doświadczyć tego, że jego słowa i zachowania mają ogromną moc wpływania na ludzi, również dorosłych.
Dzięki rozmowie z żoną dowiedziałem się, że syn kilkunastokrotnie pytał, gdzie jest tatuś i kiedy wróci. Dodatkowo, jego siostra, zniszczyła budowlę z klocków, której poświęcił wiele energii, zaangażowania i cierpliwości, a jeszcze do tego, chciał mi ją pokazać jak wrócę z pracy. Te informacje pomagają mi odpowiedzieć w odpowiedni, moim zdaniem, sposób. Idę do syna, pytam czy mogę wejść do jego pokoju, bo stęskniłem się za nim i w związku z tym chciałbym z nim spędzić trochę czasu. Słyszę od niego, żebym sobie poszedł, ale jego zachowanie nie jest dla mnie spójne z wypowiadanymi słowami. Ostatecznie, podążając bardziej za własną intuicją niż za jego słowami, postanawiam wejść do pokoju, jednocześnie informując syna o tym, co usłyszałem od mamy. Dodatkowo, mówię, że odczuwam przykrość z tego powodu, że nie mógł pokazać mi swojej budowli i sugeruję, żeby następnym razem, jak już coś zbuduje, poprosił mamę o to, by zrobiła zdjęcie. Następnie, przytulam go do siebie i mówię, że bardzo cieszę się z tego, że jesteśmy już razem oraz proponuję zbudowanie domu z klocków. Syn mówi, że nie będzie niczego budował. Mimo to ja zabieram się za budowanie i po pewnym czasie pytam czy może mi pomóc.
Dalej, jak już nieprzyjemne emocje opadły, a w ich miejsce pojawiły się te przyjemne, w trakcie zabawy, wcielając się w postać jednego z ludzików, daję synowi do zrozumienia, że lubię, kiedy wracam do domu, a on wita mnie w drzwiach, przytula się do mnie i zaczyna dzielić tym, jak spędził dzień – również wtedy, kiedy odczuwa złość czy frustrację. A potem aranżuję sytuację, w której jeden z ludzików spotyka się z podobnym zachowaniem do tego, które miało miejsce pokazując, że to sprawiło mu przykrość, że nie lubi, kiedy ktoś go tak traktuje oraz że potrzebuje przytulenia i bliskości, bo wracał do domu z nadzieją, że właśnie to otrzyma od bliskich.